Zalecenia Hahnemanna - kiedyś i dziś

Kto inny bardziej niż homeopaci są na bieżąco jeśli chodzi o nowinki zdrowotne? W końcu każdy człowiek przychodzi z własną historią oraz… z utrwalonymi nawykami „prozdrowotnymi” i listą przyjmowanych preparatów. Nieważne czy będzie to siarka i cynk stosowany na skórę, czy najbardziej naturalny preparat na łupież lub coś na wzmocnienie wątroby – homeopata odradzi Ci stosowanie tego typu substancji. „Ehh… no nic mi nie wolno!” – myśli strapiony pacjent… „Dlaczego homeopaci są tacy uparci?!”

Przecież co rusz słyszymy o nowych medycznych osiągnięciach, a Organon Sztuki Uzdrawiania na który powołują się homeopaci, ostatni raz był edytowany w 1842 r i od tego czasu pozostał niezmienny…

Osobie, która słyszy tego typu argument, wydawać by się mogło, że Organon to przestarzała lektura, a zawartych w niej wskazówek nie da się przenieść na dzisiejsze czasy, więc dlaczego mielibyśmy się do nich stosować?

Aby to zrozumieć, musimy cofnąć się o aż o dwa wieki…

POWRÓT DO ŹRÓDŁA

Już żyjący 200lat temu Hahnemann – twórca homeopatii, niejednokrotnie podkreślał, że stosowane za jego czasów metody lecznicze (alopatyczne) były dalekie od ideału. Mówił m.in. o stosowaniu rtęci, siarki, cynku, upustach krwi czy wywoływaniu ropiejącego i bolesnego wrzodu w celu oczyszczania organizmu. Straszne, prawda? Jednak jeśli nad tym pomyślimy to tylko niektóre z tych metod uznane zostały oficjalnie za niedozwolone, a ich miejsce zajęły inne substancje i inne, z pozoru bardziej cywilizowane rozwiązania. Nieustannie stosowane są jednak metale ciężkie, które o zgrozo – podawane są zarówno dzieciom podczas zapalenia gardła i służą za preparaty upiększające w kosmetyce…

Powtórzę: Już 200 lat temu Hahnemann dostrzegł szkodliwe działanie metod alopatycznych! Uznał, że stosowanie tego typu rozwiązań, pomimo zniknięcia objawu fizycznego, skutkowało jedynie osłabieniem chorego człowieka, które wyrażało się w pojawieniu coraz to nowszych, cięższych schorzeń. Choroba jakakolwiek by nie była – nie jest jedynie materialnym tworem i nie ogranicza się do patologicznie zmienionej tkanki czy gorszych wyników. Jej przyczyna leży zdecydowanie głębiej i żadne tabletki ani maści nie są w stanie wpłynąć na nią korzystnie.

I TU JEST „PIES POGRZEBANY”…

Pomimo wprowadzenia nowoczesnych leków alopatycznych pierwszej generacji oraz najbardziej naturalnych substancji, w alopatii nadal nie zmieniło się podejście do przyczyny choroby oraz sposobu leczenia. Objaw fizyczny, czy to wysypka, czy torbiel – wszystko traktowane jest jak przyczyna choroby i w myśl alopatii musimy się tego pozbyć.

Z czasem okazuje się, że na skutek pozbywania się nawet najmniejszego objawu, zamiast mniejszej ilości leków i lepszego zdrowia – w naszej nocnej szafce jest coraz więcej tabletek, a my czujemy się coraz gorzej… Czy naprawdę tak powinien wyglądać powrót do zdrowia…?

I po tym obszernym wyjaśnieniu wracamy do sedna problemu – zaleceń Hahnemanna, a tym samym zaleceń współczesnych homeopatów. Przez tyle lat nikt z naukowców nie zauważył, że choroba to zaburzenie, które dotyka sfery dynamicznej, siły życiowej, lub mówiąc prościej – energii, a dokładniej jej zaburzenia. A skoro nikt tego nie zauważył, nieustannie popełniane są te same błędy, a jedyną różnicą są używane do tego substancje…

Wniosek? Nieważne jak nowoczesne stosujesz substancje, nieważne jak bardzo są one naturalne, bo jeśli pomagają jedynie na pojedynczy objaw to wszystkie działają na tej samej zasadzie – zasadzie tłumienia, a to zamiast leczyć, osłabia Twój organizm.

Jak widzimy, Hahnemann już dwa wieki temu przekazał nam klucz do zachowania zdrowia. Tylko od nas zależy co z nim zrobimy 🙂

Ilona Maślankowska

WSzystkie wiadomości