Materia Medica

Czy warto czytać Materia Medica?

Zdarzyło się Wam kiedyś zareagować zdziwieniem na lek zaordynowany przez homeopatę? Na początku wszystko przebiega zgodnie z planem: wizyta, rozmowa i ordynacja leku wraz z dawkowaniem. Do tego momentu wszystko wygląda tak jak powinno, ale po powrocie do domu czym prędzej chwytamy za komputer i… czar pryska.

„TEN LEK NIE PASUJE!”

Nawet osoba z najsilniej rozwiniętym samozaparciem, pomimo ostrzeżeń homeopaty, koniec końców posłuży się internetową wyszukiwarką w celu zaznajomienia się z opisem otrzymanego leku. A tu klops, dlaczego? Ponieważ okazuje się, że „ten lek nie pasuje!”, a co za tym idzie pacjent zaczyna mieć wątpliwości odnośnie leczenia i traci zaufanie do homeopaty. Dzieje się tak dlatego, że zbyt często bierzemy do siebie to, co przeczytamy w Materia Medica…

I tak też możemy dowiedzieć się o sobie, że jesteśmy gadułą, która przyprawia wszystkich o ból głowy, dyktatorem nieznoszącym sprzeciwu lub złośnicą, która wybucha z powodu najmniejszego drobiazgu. To naturalne, że takie stwierdzenia budzą w nas sprzeciw i nie zawsze się z nimi zgadzamy. Jednak zanim zaczniecie nerwowo wybierać numer telefonu do swojego homeopaty, aby sprostować sytuację i z przekonaniem stwierdzić, że „ten lek do mnie nie pasuje!”, przeczytajcie dalej…

LEK VS. CZŁOWIEK

Przywykliśmy nadawać pewnym cechom ludzkiego charakteru „dobre” i „złe” łatki. Przytoczone powyżej przykłady zachowań zaliczane są do tej drugiej grupy. Jednak homeopata nie patrzy na człowieka przez pryzmat złych czy dobrych cech, ale stara się zrozumieć jego esencję i to, co stoi za odczuwanymi przez niego emocjami i określonymi zachowaniami. Cała sztuka doboru leku homeopatycznego polega na tym, aby dostrzec prawdziwą naturę człowieka, a wpatrując się jedynie w opis z Materii Medica nie ma na to szans..

Jeśli przestaniemy skupiać się jedynie na opisie leku, a w zamian skupimy się na człowieku – zobaczymy przyczynę jego zachowania i dostrzeżemy, że jest ono próbą znalezienia równowagi pomiędzy jego światem wewnętrznym, a środowiskiem zewnętrznym.

W konsekwencji zauważymy, że:

  • sposób mowy i imponująca ilość słów wypowiadanych na minutę, przynosi niektórym osobom ulgę i pełni rolę niejako wybawienia od napięć i stresu. Zakneblowanie ust takiej osobie z pewnością skończyłoby się chorobą… Czy patrząc na to z tej strony, gadulstwo nadal jest czymś „złym”?

  • Pod płaszczykiem silnej i dyktatorskiej osoby możemy odkryć człowieka, który w ten sposób próbuje maskować swoje lęki i niepewność, a ujawnienie ich światu byłoby dla niego osobistą klęską i mogłoby skończyć się poważnymi zaburzeniami w sferze psychicznej. Ta osoba nie jest „zła” z natury, a jej skłonności dyktatorskie to jedynie sposób ochrony własnej psychiki, a nie atak na innych.

  • A krzykliwa i rozdrażniona kobieta, wcale nie musi być złośnicą z natury. Może to być kobieta, która każdego dnia ma za dużo na głowie, a wyrażana złość pozwala uwolnić się jej ciału i chroni przed chorobą. Wszyscy wiemy, że z homeopatycznego punktu widzenia zdrowsze jest dla nas to co „wychodzi na zewnątrz”, choć oczywiście nie zawsze podoba się to naszemu otoczeniu… 🙂

Homeopata nigdy nie przywiązuje się do opisu z Materii Medica i nie przyszywa łatki siedzącemu naprzeciwko człowiekowi. W zamian za to próbuje zrozumieć naturę chorego człowieka i powód jego choroby.

Niezależnie od tego, co wyczytacie w Materii Medica o „swoim” leku, miejcie na uwadze to, że jego głównym zadaniem jest pomoc i przyniesienie Wam ulgi, a nie jakakolwiek ocena. 

Ilona Maślankowska

WSzystkie wiadomości